Menu

ogłoszenie bezpłatne

 

Co może prezydent - o sprawie odpadów niebezpiecznych Z CH "Azot" pisze Andrzej Węglarz

  • Autor 


beczkiazotZdaniem naszych opozycyjnych radnych może dosłownie wszystko. A jeśli przypadkiem czegoś nie zrobi, to jest to ewidentny przykład celowego zaniechania i złej woli.

Piszę o temacie, który wywołał gwałtowną dyskusję na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Jaworznie. Rzecz dotyczy ?Azotki? i jej składowiska bardzo niebezpiecznych odpadów poprzemysłowych.

Pytanie zaś brzmi, czy urząd mógł zrobić więcej w przedmiotowej sprawie?

Same zakłady chemiczne zostały założone m.in. przez późniejszego Prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego w roku 1917 i na początku produkowały kwas azotowy i saletrę sodową.
Chronologicznie patrząc, już w roku 1921 pierwsze odpady z produkcji wylądowały na tym samym składowisku, o którym mowa. Początek produkcji środków ochrony roślin to dopiero rok 1928 i kolejne odpady są deponowane w tym samym miejscu. Potem byłą wojna.



A po wojnie spółka została przejęta na skarb państwa i rozszerza produkcję. Szczyt rozwoju i największy asortyment produkcji wyrobów to lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku. Wtedy też wszystko co zostawało odpadem poprodukcyjnym lądowało na rzeczonym składowisku.
Uzbierało się tego przez kilkadziesiąt lat i dwa ustroje, ponad 200 tysięcy ton. To nie są zwykłe odpady komunalne, które można przewieźć na wysypisko miejskie i bezpiecznie zdeponować. To wysoko szkodliwe, zabójcze dla ludzkiego życia związki chemiczne, i coś co przez wzajemne oddziaływanie i reakcje chemiczne stworzyło nową jakość trucizn. Są śmiertelnym zagrożeniem dla środowiska. Warto przypomnieć, że do końca lat osiemdziesiątych ?Azotka? nie miała własnej oczyszczalni ścieków, więc wszystkie odpady płynne trafiały do potoku Wąwolnica.

Tak produkował i wytwarzał właściwie cały przemysł w ówczesnej Polsce, bez liczenia się i oglądania na koszty ochrony środowiska. Wtedy się opłacało, bo dawało to ludziom pracę a państwu podatki i bardzo ważne wtedy dewizy ze sprzedaży produktów na rynkach zagranicznych.

Teraz, zgodnie z polskim prawem całym tym niechlubnym spadkiem po przeszłości i jego rozwiązaniem (którego koszty szacuje się w miliardach złotych) powinna się zająć mała spółka pracownicza ? którą jest obecnie ?Azotka?. W teorii zasada, że kto uczynił szkodę, jest zobowiązany do jej naprawienia jest oczywiście słuszna.

Ale w tym przypadku to karykatura sprawiedliwości i śmiech historii, że odpowiada ten którego z tym miejscem łączy tylko siedziba firmy. To wygodne, że można wskazać palcem, kto jest odpowiedzialny. Przez przeszło 25 lat wolnej Polski, na wskazywaniu palcem się kończyło.

Prezydent miasta też nie może zaangażować pieniędzy miejskich w proces rekultywacji odpadów. Nie nasze obowiązki i nie ta skala wydatków. Budżet miasta to zaledwie trochę ponad czterysta milionów złotych. Można wykorzystując pieniądze unijne opracować inwentaryzację problemu i zaproponować sposób jego rozwiązania i to przez miasto zostało zrobione.

Jedyna nadzieja obecnie, to praca zespołu w Ministerstwie Środowiska, który już został powołany i jego ewentualne konkluzje. Bez zmiany ustawy nic nie można zrobić, bez zmiany przepisów dalej będziemy w martwym punkcie i dalej wszyscy będą udawać że coś robimy. Tutaj zaś powinniśmy być rozliczani ze skutku. Potrzeba zmiany prawa i dużych pieniędzy zewnętrznych, żeby rozbroić tę tykającą bombę.

 

Andrzej Węglarz.

aweglarz

Z wykształcenia prawnik. W 1990 rada miasta powołała go na urząd prezydenta Jaworzna, reelekcję na to stanowisko uzyskał w 1994 roku. Funkcję tę pełnił do roku 1998. Od 2014 roku po raz kolejny został radnym Rady Miejskiej w Jaworznie z z ramienia Stowarzyszenia Jaworzno Moje Miasto

Powrót na górę

Kultura

Polskie portale

INSTYTUCJE

Follow Us